Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popularne posty

O mnie

Moje zdjęcie
Zwykła osóbka. Czasem sympatyczna, niekiedy może wydawać się oziębła. Zanim zaufa osobie, uprzednio powinna ją dobrze poznać. Kocha zwierzęta, jest w trakcie przechodzenia na wegetarianizm. Cięta antyfanka jakiejkolwiek przemocy w stosunku do zwierząt, m.in. ubój rytualny bądź inne obrzędy krajów dzikich. Lubi czytać to, co lubi. W całym znaczeniu tego słowa :) Niezbyt odnajduje się w towarzystwie, zdecydowanie woli kontakt na odległość(czyt.internet).

Obserwatorzy

Blogroll

2
poniedziałek, 22 lipca 2013

I rozdział Kradziona różdżka

   Mugole mają swoje sposoby. Jednak by zrozumieć świat czarodziejów potrzeba 3 rzeczy: chęci, cierpliwości oraz przede wszystkim zdolności. Inni omijają te warunki wykorzystując znajomości. Pozostali są pozostawieni sami sobie... Jak Tatiana.
                                                                     *           *            *

-Wreszcie na Pokątnej!- szepnęłam cicho. Moja radość jest nie do pojęcia. Godziny spędzone na wyszukiwaniu PRAWDZIWYCH czarodziejów oraz gapienie się jak w obraz dało rezultaty. Jednak co dalej? Idealnie obmyślone plany rozpływa się po osiągnięciu sukcesu. Trzeba działać! Co zrobiłaby osoba upita magią ...
-Do sklepu Ollivandera!- chyba wszyscy usłyszeli moje wrzaski. No cóż... można mnie porównać do świni, która pierwszy raz jest w rezydencji. Czmychnęłam w stronę celu.
  Uliczki były wyjątkowo tłoczne. Jednka to sprzyjało mi,o jak najbardziej! Tatiana jest zamaskowana. Nowy rok szkolny zbliżał się welkimi krokami. Ceny w górę, a ja mam ledwo 14 galeonów. Umknęło roztrzepanym czarodziejom.
   -Sklep niebywale pusty. Czyżby wszyscy zdążyli zakupić różdżki? A może ceny za wysokie? - co krok nasuwały mi się nowe powody. Pora wejść. "A jak nie pasuje do mnie ani jedna różdżka? Wszystko na marne! Nie, nie STOP!"
-Witam panno...hmm...Jak Ciebie zwą?- rzekł z początku miłym lecz później dość niezdecydowanym głosem. Podszedł i zmierzył mnie wzrokiem. Pewnie nie doszedł do wniosku, że do jego sklepu wkroczył mugol we własnej osobie. Pewnie pomylił mnie z jakąś czarownicą.
-Witam. Ja. - odpowiedziałam pośpiesznie przestępując z nogi na nogę. Nie spodziewałam się tego pytania. Musiałam wybrnąć.
-Ależ proszę podać naz... - renomowany sprzedawca różdżek nie dokończył.
     Wejścia ustąpiłam Albusowi Dumbledore'owi, który był przyczyną dziwnego zachowania mężczyzny.      A może nie on? Może ten chłopak obok niego. Bije od niego jakaś mroczna aura. Nie żebym ja... a zresztą! Na moje oko jest kimś więcej.
-Witam, witam pana Albusa! Czyżby z różdżką Toma było coś... nie tak?- powiedział z przesłodzoną miną.
  "Widać pan Albus jest kimś ważnym. Albo ważny jest młody."
-Dobry wieczór! Ale! Nasz zdolny uczeń potrzebuje nowej!
-O tak, tak! Taki uzdolniony...
-SUMy napisał wyśmienicie! Wie pan, że ... - "rozmowa będzie trwała wieczność! Nie mogę czekać. Hmm... Mogę zaoszczędzić galeony ale równocześnie narażę się na wielkie ryzyko."
   Spojrzałam na ok. 15-latka. "Jakże on miał cudne oczy. Czarne błyszczące... HEJ! Czy mi się wydaję... Albo jego ślepia połyskują celowo albo ja zwariowałam! Dobrze. Muszę wracać. Cel: zwędzić jeden magiczny patyk i czmychnąć jak najszybciej. Zerknęłam na błyszczącookiego. Rzeczywiście! Czyżby on mnie podjudzał ?! Najpierw musiłby czytać w moich myślach. Mówiłam, że ma jakąś aurę."
   Obdażyłam go lekkim uśmiechem. Ten na dał znak, że to dobry pomysł. Przynajmniej tak odczytałam skinienie głową.
                                                          *                *                *
   -Ile tu regałów!- szepnęłam ze zniechęceniem. Właśnie przemierzałam kręte uliczny sklepu Ollivandera. Im dalej tym ciemniej. Powoli zaczęłam wątpić w powodzenie misji. Ale ten błysk w oczach! - to z pewnością dodało mi samozaparcia! Wreszcie przystanęłam obok podświetlonej różdżki. Była koloru aksamitnej czerni.  Wyciągnęłam rękę... Zawahałam się. Po chwili usłyszałam nadchodzące kroki. Zgarnęłam magiczny patyczek i rozpoczęłam paniczną ucieczkę.
                                                         *                *                 *
     "Jeszcze tylko kawałek!" Zorientowałam się, że poprawiła się widoczność. Zatrzymałam się za rogiem ostatniej półki. Wbiłam swój błagalny wzrok w chłopaka. Ten uśmiechnął się wyrażając swój podziw. To naprawdę poprawiło mi samopoczucie. Po czym (widocznie) sprawił, że nijaki Dumbledore zwijał się z bólu. Czarodziej padł na posadzkę i nieustannie próbował powstać. Na marne jednak! Czarnooki spojrzał na niego z drwiną.
   Tak! To ten moment! Wykorzystałam sytuację i wybiegłam ze sklepu. Zatrzymałam się na progu.
-Dzięki! - powiedziałam z najlepszym tonem na jakiego tylko umiałam się zebrać. Następnie biegiem udałam się w drogę powrotną.




P.S. Dumbledore jeszcze nie był na stanowisku dyrektora. Był nim Armando Dippet.

Jak Wam się podoba pierwszy rozdział? Podzielcie się opiniami w komentarzach! 

2 komentarze:

Jamij pisze...

Nawet fajny masz styl pisania.
Mam jednak jedno pytanie, bo nie rozumiem: Czy te opowieści pokrywają się z książkami i filmem? Bo jeśli Dumbledore był najwyraźniej torturowany, to Albus by zaczął coś podejrzewać... A Riddle'owi nie uszłoby to na sucho...
Miałaś świetny pomysł i czekam na kolejny rozdział!
Jeszcze jedno: Przeszkadza mi trochę to, że wszystkie dodatki umieściłaś na samej górze, bo nie można od razu zobaczyć posta. Ale poza tym, świetnie :)

Zapraszam również do siebie:
http://moje-dziwne-bazgroly.blogspot.com/

MissDaisyBlack. pisze...

Co do Dumbledore'a to rzeczywiście jest coś co narusza prawa logiki. Zobaczymy co będzie dalej ;)
No właśnie nie mogę tego przestawić. Od początku nie pasowało mi to. Jednak spróbuję zmienić. Dzięki za uwagę.
Chętnie wejdę i skomentuję :)

Prześlij komentarz