Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popularne posty

O mnie

Moje zdjęcie
Zwykła osóbka. Czasem sympatyczna, niekiedy może wydawać się oziębła. Zanim zaufa osobie, uprzednio powinna ją dobrze poznać. Kocha zwierzęta, jest w trakcie przechodzenia na wegetarianizm. Cięta antyfanka jakiejkolwiek przemocy w stosunku do zwierząt, m.in. ubój rytualny bądź inne obrzędy krajów dzikich. Lubi czytać to, co lubi. W całym znaczeniu tego słowa :) Niezbyt odnajduje się w towarzystwie, zdecydowanie woli kontakt na odległość(czyt.internet).

Obserwatorzy

Blogroll

4
czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział IX- A żebyś wiedziała !

          Gość w pewnym sensie zawsze jest nieoczekiwany.
                                                                     *          *           *
        Kipiałam ze złości. Kolejny raz moi rodzice muszą dać mi do zrozumienia, jaka jestem 'inna'.
- Przepraszam, ale czy o wartości dziewczyny świadczy chłopak ?! - syknęłam.
- Ja oraz tata chcemy Tobie tylko powiedzieć, że to już najwyższa pora. - wyjaśniła mama ze stoickim spokojem, a tata tylko kiwnął potwierdzająco głową. Miałam dość ich absurdalnych przyczepek do wszystkiego.
       Przemilczałam resztę posiłku. Gdy skończyłam jeść usiadłam wyprostowana i jak to w naszym zwyczaju, czekałam również na pozostałych. Nagle mama zakomunikowała:
- Mam nadzieję, że jeszcze tu kogoś sprowadzisz ! - po chwili uśmiechnęła się przyjaźnie.
- A żebyś wiedziała ! - fuknęłam z grobową miną. Już miałam odejść od stołu, jednak stało się coś, czego nie przewidziałam.
   Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi i zamarłam. Zakryłam twarz rękoma w bezsilności.
"O takiej godzinie ?! To nie może być prawda !"
    W odpowiednim momencie odeszłam od stołu i z zawahaniem stwierdziłam:
- To j... ja otworzę ! - potem odskoczyłam i z potknięciem pognałam ku drzwiom frontowym. Moi rodzicie spojrzeli na mnie z żalem.
   Miałam już nacisnąć klamkę jednak całego serca wolałam tego uniknąć. Przede mną sterczał ten dziwak, który wczorajszego dnia obiecał mnie, że mnie odwiedzi. Nie rzucił słów na wiatr. Ze sztucznym uśmiechem przywitałam się z gościem i zaprosiłam go do mojego pokoju, tuż obok. Ten odwzajemnił uśmiech. Spojrzałam nerwowo na rodziców. Mama w ze złożonymi rękami w błagalny gest szczerzyła się do ojca. Ten aż wstał, nie mogąc uwierzyć w tą bajkę.
   Chłopak kiwnął głową w kierunku rodziców. Już miał zamknąć drzwi od mojego pokoju jednak mama jak zwykle musiała wszystko schrzanić.
- Zapraszam młodzieńcze ! Nie raczyłbyś skosztować ciasta ? - zachichotała.
   Jeśli chodzi o ciasto, ciasta nie było. Moja rodzicielka z istnej ciekawości chciała poznać przybysza. Co rzecz jasna, nie było mi na rękę.
- Chętnie. - wyrecytował uprzejmie czarodziej poszedłszy do jadalni. Ja załamałam ręce i zrezygnowana dołączyłam do chłopaka.
                                                                *          *          *
    Trwała krępująca cisza. Towarzysz badał wzrokiem cały dom, kręcąc się przy tym na lewo i prawo. Ja nuciłam wymyśloną pioseneczkę. Za to moja mama nerwowo spoglądało to na gościa, to na mnie. Oczekiwała jakiegokolwiek gestu z naszej strony. Ojciec wyszedł. Przynajmniej on nie wtykał nosa w cudze życie.
Zakłopotana przerwałam ciszę:
- Możemy już gdzieś wyjść, mamusiu ? - spytałam delikatnie, by moja droga mamusia nie poczuła się urażona. Ta jednak z zadumaniem stwierdziła:
- No tak... Kino, teatr i te sprawy.... - Spojrzałam z zdegustowaniem na chłopaka. Ten nie wzruszony dalej zajmował się obserwacją - Dam Wam drobne! Każdy ma jakieś swoje zachcianki, czyż nie ? - zaproponowała. Cała ta sytuacja zagalopowała się za daleko.
                                                               *         *          *
Co będzie dalej ? Czekam na komentarze.
P.S.  Zakatujcie mnie ! Wiem, że notka przybyła dość późno ale wena odjechała :)


9
wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział VIII - Ja pomogę tobie, a ty pomożesz mi, ok ?

                                                                       *           *           *
       Szczęścia nie da się zaznać, nigdy ! Zawsze coś martwi nas i gryzie po cichu. Jest jak fala, która przemierza spokojny ocean, wzburzając wody i daje początek nieokiełznanym sztormom. Tak właśnie poziom naszego samopoczucia spada w tempie błyskawicznym i wszystko utwierdza nas w przekonaniu, że człowiek jest istotą zbyt skomplikowaną, by rozumieć wszechogarniający go świat. Ta teoria jest trafna oraz mylna za razem. Na szczęście człowiek jest na tyle błyskotliwy, i za co jestem bardzo wdzięczna, że potrafi to pojąć.
                                                                       *           *           *
    " Może, a nawet na pewno między nami nic nie było, jednak czułam, że to był dopiero początek naszych nieziemskich spotkać. Nie byłam całkowicie o tym przekonana, ale dajmy żyć! Mogłoby zdarzyć się jeszcze to i owo, ale zostawię to dla siebie. Obcowanie z magią nie jest złe. No ba! Jest fantastyczne! Powinnam się porządnie otrząsnąć z tego transu. Nadal istnieje ryzyko, nadal jest możliwość, że zazdrośnica Bella przemówi do jego rozumu. I to zdrowo.Tego serdecznie wolałabym uniknąć. "
   Usadowiłam się na łóżku z zamyśloną miną. Nie mogąc pogrążyć się we śnie, analizowałam zaszłe wydarzenia. Kto mógłby zasnąć po tak ekscytującym wieczorze ?!
- Mmmm... Może zamiast unikać, zapobiegać ? Mogłabym naprawdę dobrze zorganizować plan wymówek oraz odpowiedzi zaprzeczających zdaniu: Ona jest mugolem !. - na mojej twarzy zabłysnął entuzjastyczny uśmiech. Cały świat WRESZCIE dostosował się do mnie.
 Przebiegle spojrzałam na różdżkę spoczywającą na komodzie. Mój umysł przeszyła pewna niesłychanie bystra myśl.
" A może tu nauczyć się czegoś, czego nawet On nie potrafi?" - ponownie uśmiechnęłam się, tylko z nutką dzikości.
                                                                       *           *           *
      Około godziny jedenastej przed południem zawitałam na nieco zatłoczonej ulicy Pokątnej. Nie zauważyłam nikogo podejrzanego, tym lepiej dla mnie. Zmierzałam ku bibliotece pośpiesznym krokiem. Promienie słońca oślepiały niemiłosiernie. Trudno było nie wpaść na przechodni. Ze zmarszczonym czołem szukałam szyldu biblioteki, który o ile pamiętam został powieszony dość nisko. Starałam się nie zwracać na siebie uwagi jednak ktoś okropnie wścibski przez dłuższy czas obserwował mnie ze skupieniem. Stawało się to dość nieprzyjemne, wręcz wyprowadzało mnie z równowagi! Nie miałam czasu na zmartwienia z tego powodu. Jedynie przed wejściem do celu odwróciłam się za siebie.
   Podążał za mną szczupły blondyn. Nie wyglądał mi na laika z dziedziny magii. Oszacowałam jego wiek na ponad 17, więc tym bardziej nie wart był mojej uwagi. Do tego przesiąknięty magią. Pewnie szlachetna, czysta krew czarodziejów płynie w jego żyłach.Wpatrywał się we mnie z zachwytem, jakby zobaczył ideał. No, no ale ja takim nieskazitelnym okazem nie jestem!
   Żwawym ruchem przekroczyłam róg biblioteki i usiadłam na najbliższym fotelu. Coś zaczęło trzeszczeć. Po chwili usłyszałam brzdęk śrubek... BAM ! Nieżyjący, martwy, banalny fotel wyrzucił mnie w powietrze i tak przyciągnęłam wzrok spokojnych, zaczytanych osób! Przewróciłam oczami i podniosłam się w grymasie. Nie ominęło się bez chichotów. Po chwili dowiedziałam się, że to nie był przypadek. Piękniutka informacja w mahoniowej ramce wisiała jak krowie na rowie nad fotelem. Załamałam ręce i z burakiem na twarzy opuściłam teren jakże wesołej biblioteki.
   - Wszyscy to widzą ! - poczułam szarpnięcie za rękaw oraz usłyszałam szepty. To ten prześladowca! Wziął mnie pod ramię i w pośpiesznym tempie zaprowadził na jedną ze ślepych uliczek. Kiedy puścił moją obolałą osobę zachichotał.
- Wszyscy to widzą... co ?! - zapytałam oburzona. Nie miałam ochoty na wysłuchiwanie dylematów na temat mojej niezdarności.
   Chłopak pokazał mnie palcem po czym odpowiedział cierpliwie:
- Jesteś mugolem. To widzą.
   Kolejny raz poczułam się zdemaskowana. To wszystko nie jest tak, jak ja myślę. Pogrążyłam się w otchłani zniechęcenia. Jednak pozwoliłam chłopakowi kontynuować.
- Jesteś niesamowita! Mugole są niesamowici. - wypalił z zapałem -Wiesz ... miałaś prawo nie wiedzieć. Nie powinienem obserwować ciebie z takim zachwytem. Widać, że nie zostałaś wtajemniczona. Osiągnęłaś to sama. Bardzo interesuję się Twoim pochodzeniem. - na jego męskiej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Tak... - mruknęłam wtapiając wzrok w ziemię - Co we mnie interesującego ? Nie powinny obchodzić cię moje zamiary, oraz to fakt, nie powinieneś obserwować mnie z podnieconą miną! - syknęłam i odepchnęłam przystojnego blondyna. Pobiegłam w stronę wyjścia jednak prześladowca widocznie nie zamierzał mnie wypuścić.
- Ja pomogę tobie, a ty pomożesz mi, ok ?
- Nie rozumiem. - odpowiedziałam sucho. Cała ta gra zaczęła się być nudna.
- Gorąco pragniesz przynależeć do tego świata. A ja... cóż ! Mógłbym ci pomóc. - odrzekł z przesłodzeniem.
- A ja ? Co w zamian oczekujesz ? - chłodno odezwałam się do czarodzieja.
- Oj niewiele ! Potrzebuję tego i owego o mugolach. Wiem gdzie mieszkasz. Odwiedzę Cię jutro. - obdarzył mnie chytrym uśmieszkiem i zniknął. Załamałam ręce i wolnym krokiem opuściłam zaułek.
                                                                    *            *            *
P.S. Nowy bohater jest całkowicie wymyślony.